
Pobudka. Pora sprawdzić skrzynkę mejlową, zobaczyć na Onecie, czy gdzieś nie wybuchła właśnie wojna, przejrzeć kilka zagranicznych wortali technologicznych w poszukiwaniu natchnienia, na kilku innych stronach sprawdzić, co słychać w świecie awiacji, i na koniec zmarnować parę minut na Wykopie. Tak mniej więcej wygląda mój poranek ograniczony do przeglądania zasobów internetu. Gdyby reszta dnia wyglądała podobnie, mógłbym spokojnie korzystać z systemu Chrome OS. Ale nie wygląda.
Jakość mini-PC Asusa + usługi Google = Chromebox
Tym, co od razu uderzyło mnie po uruchomieniu Chromeboxa i zalogowaniu się do swojego konta, był... brak powłoki systemu w znanym mi dotychczas rozumieniu. Nie ma tutaj niczego podobnego do Windowsowego „explorera”, menedżera urządzeń, panelu sterowania... W zasadzie wszystkie operacje przeprowadza się za pośrednictwem przeglądarki Google Chrome. Ustawienia sieciowe, ustawienia ekranu, wygląd, ustawienia druku czy zarządzanie sprzętem – te wszystkie czynności wykonujemy bezpośrednio z poziomu przeglądarki internetowej.
Chrome OS jest oparty na jądrze Linuxa, co oznacza, że nie uruchomimy w nim (przynajmniej oficjalnie bez zabawy w wirtualizację) żadnego programu przeznaczonego dla systemów Windows. W zasadzie nie uruchomimy w nim również w prosty sposób tradycyjnych narzędzi przeznaczonych dla systemu z pingwinkiem w logo. Co więc w ogóle da się uruchomić w systemie Google? Oprogramowanie, które jest dostępne w Chrome Web Store.
Tak! Na Chrome OS ograniczeni jesteśmy do tych kilkunastu tysięcy rozszerzeń/programów dostępnych w Web Store. Chcesz skorzystać z pakietu Office? Zapomnij, musisz użyć Google Docs. Marzy Ci się partyjka w Quake Live? Zapomnij. Masz ochotę posłuchać muzyki w Winampie? Musisz zadowolić się co najwyżej narzędziami opartymi na HTML5 i/lub Java Script, które odtworzą ulubione empetrójki. Nie jest całkiem źle, gdy można znaleźć jakąś alternatywną opcję, problem jednak robi się poważny, gdy trzeba odtworzyć film w jakimś bardzo rzadkim formacie, bo wtedy może się okazać, że na systemie Google filmu tego po prostu nie da się obejrzeć. Osobnym zagadnieniem, o którym warto wspomnieć, jest straszny bałagan panujący w Chrome Web Store; w porównaniu z Google Play czy Windows Store miałem tu trochę wrażenie, jakbym błądził po omacku.
Jeśli oprogramowanie zapewnione w standardowej konfiguracji przez Gogle nie wystarczy, można poszukać alternatywnego w postaci narzędzi WWW we wspomnianym markecie Web Store. Dla przykładu: wprawdzie wspomnianemu pakietowi Google Docs pod względem funkcjonalności daleko nie tylko do produktu Microsoftu, ale też na przykład darmowych pakietów biurowych dostępnych na Androida, to znacznie większą zapewnia chociażby darmowy Microsoft Office Online, z którego można korzystać bezpośrednio w przeglądarce.
Bardziej spostrzegawczy Czytelnicy już pewnie dostrzegli największą wadę tego systemu. Otóż trzeba mieć dostęp do internetu, żeby móc wykonać większość podstawowych czynności niestrasznych zwykłemu laptopowi, a nawet zwykłemu smartfonowi!
Nie mniej irytujące jest to, że rezultatów pracy nie można zapisać choćby w module pamięci przenośnej. Można jedynie bezpośrednio odczytać dokumenty z takiego nośnika.
Obsługa multimediów również nie jest mocną stroną standardowo skonfigurowanego komputera z tym systemem. O ile miłą niespodzianką był zupełny brak problemów z wyświetlaniem płynnego obrazu 4K i jego edycją, o tyle podczas prób uruchomienia filmu z napisami, multimedialnego formatu typu RMVB czy niektórych plików MKV pojawiły się zgrzyty. Napisy udało się wyświetlić w innym, dostępnym off-line odtwarzaczu wideo, lecz problem z egzotycznymi formatami pozostał nierozwiązany. Odtwarzanie plików audio (nawet w formacie FLAC) z pamięci przenośnej przebiega bez zakłóceń, choć ktoś, kto potrzebuje na przykład equalizera, nie zadowoli się wbudowanym odtwarzaczem i będzie musiał przejrzeć Web Store w poszukiwaniu bardziej funkcjonalnego narzędzia.
Prawdę mówiąc, Chrome OS zupełnie mnie do siebie nie przekonał. System Google, zarówno w odmianie mobilnej dla Chromebooków, jak i w tej dla Chromeboxów, jest moim zdaniem po prostu zbyt mało funkcjonalny. Jak bowiem można poważnie traktować Chromebooka jako narzędzie do pracy, skoro jadąc pociągiem przez nowoczesny kraj w środku Europy (nie, nie mam tu na myśli Polski), nie mogę edytować dokumentu (przecież dziury na mapie zasięgu sieci 3G/LTE zdarzają się wszędzie)? Zapowiedziane niedawno rozszerzenie funkcjonalności, m.in. pakietu biurowego w trybie offline, cieszy, pytanie tylko, dlaczego tak późno. Całkowite zastąpienie narzędzi dostępnych offline przez te dostarczane w postaci usług w chmurze to przyszłość, jednak wciąż odległa. Dlatego nie mogę polecić Chromebooka do pracy – moim zdaniem w tej roli lepiej sprawdzi się nawet najtańszy laptop.
W przypadku Chromeboxa jest podobnie. Ogromną zaletą mini-PC jest możliwość łatwego wykorzystania go jako komputera HTPC. Chromebox działający pod kontrolą Chrome OS raczej się do tego zadania nie nadaje, właśnie ze względu na ograniczoną funkcjonalność multimedialną. Rozwiązaniem może być zainstalowanie jakiejś „multimedialnej” dystrybucji Linuxa.
Asus Chromebox CN60 – solidny minikomputer, szkoda tylko, że nie z tym systemem, który chciałbym w nim znaleźć
Na osobny akapit zdecydowanie zasługuje samo urządzenie, na którym miałem okazję pobawić się tym systemem, czyli Asus Chromebox CN60. To mały, dobrze wyposażony i niemal bezgłośny mini-PC, który bardzo chętnie zobaczyłbym w wersji umożliwiającej zainstalowanie chociażby Windows.
Niestety, wbudowany interfejs EFI nie umożliwia bootowania nośników instalacyjnych Windows, a w sieci mówi się o tym, że możliwa jest instalacja tylko niektórych dystrybucji Linuxa (choć i ona nie jest do końca „bezproblemowa”). Kto myślał o tym, by kupić taniego (tylko 180 dolarów!) Chromeboxa i zrobić z niego sprawny mini-PC działający pod kontrolą „okienek”, raczej będzie musiał z tych planów zrezygnować.
Wróćmy do samego urządzenia. Jest to mała kosteczka o wymiarach 124 mm × 124 mm × 42 mm (a więc nieco większa od NUC-a), wykonana z solidnego matowego plastiku. To chyba najzgrabniejsze tego typu urządzenie Asusa spośród tych, z którymi miałem do czynienia. Do tego naprawdę sensownie wyposażone: są cztery porty USB 3.0, wyjścia obrazu HDMI i DisplayPort, czytnik kart pamięci, złącze RJ45, zintegrowane moduły Wi-Fi i Bluetooth... Przyczepić można się w zasadzie tylko do tego, że jest zaledwie jedno złącze jack.
Wersja, z którą miałem okazję obcować, była wyposażona w dwurdzeniowy, energooszczędny procesor Intel Celeron 2955U (a więc Haswell), taktowany z częstotliwością 1,4 GHz. Wspierają go 4 GB pamięci operacyjnej i nośnik SSD o pojemności 16 GB. Gdyby były to parametry urządzenia z systemem Windows, można by powiedzieć, że wystarczyłyby tylko do podstawowych zadań. Ponieważ w systemie Google poza przeglądaniem internetu niewiele można zrobić, ta konfiguracja w zupełności wystarcza. Do tego nie jest łasa na energię: mnie nie udało się przekroczyć na watomierzu 13 W.
Na razie produkt nie jest dostępny na naszym rynku. Za granicą można go zamówić w cenie 179 dolarów, co przy dobrych wiatrach powinno się przełożyć na 700–800 zł. Jak na urządzenie, które służy głównie do przeglądania internetu, to dość drogo. Ten sprzęt aż się prosi o to, by zaoferować go w wersji umożliwiającej instalację Windows, a wówczas w tej cenie Asus CN60 byłby hitem.
Bo im Google płaci.
Klient poczty? Webgmail+praca offline wbudowana tak? Ale już obsługa kilku kont staje się koszmarem.
Wiadomości? Może chroperowy smart rss działa w chrumie, ale google nawet o takie podstawy nie zadbali.
Gesty myszy? Niedawno porzucili api umożliwiające zbudowanie sensownego rozszerzenia...
O odtwarzaniu filmów w h264hi10p czy h265 pewnie można pomazyc, w końcu webapp nie podola, tym bardziej nie obsłuży w pełni ass
Z muzyką też łatwo nie będzie, a bez foobara nawet nie warto próbować.
IM? Tylko webklienty, cudownie, jedna karta na gg, jedna na face, trzy na gtalka, dwie na na... A nie, do czatu lola się już nie podłączę...
Taaak, 'system internetowy do domu', oczywiście
ach,a samo pudełeczko... na celeronie 1.4 to i normalny system nie podoła filmom h264hi10p, word będzie się uruchamiać kilkadziesiąt sekund itp...
... zła jest cena i to raczej tego kwestia. Ja od bodaj dwóch lat używam w 90% DOCS ok.
Z tego samego dla którego usilnie pchają się w Windowsa.
może na lotnisku co by się pasażerowie nie nudzili
i ci którzy wszystko trzymają w necie (a calkiem sporo takich widuję)
to złóż taki mały jak ten
i ładny
tak?
to już coś
może xbmc wcisną natywnie to na media player by by się nadał - tylko że w tej cenie to ja kupie sobie nuc i nie będę czarował
Możemy porównać 2 zamknięte środowiska np Windows rt vs chrome :
Wynik jest oczywisty
może na lotnisku co by się pasażerowie nie nudzili
i ci którzy wszystko trzymają w necie (a calkiem sporo takich widuję)
to złóż taki mały jak ten
i ładny
tak?
to już coś
może xbmc wcisną natywnie to na media player by by się nadał - tylko że w tej cenie to ja kupie sobie nuc i nie będę czarował
http://store.apple.com/us/buy-mac/mac-mini
http://store.apple.com/us/buy-mac/mac-mini
Można instalować czytałeś art?
Odpowiedz na twoje pytanie jest trywialna. Żeby móc promować swój produkt pod skrzydłami i namaszczenie Google.
Samemu wypromować miniPC, z Linuxem, to może by się udało Samsungowi i Apple, cała reszta nie ma siły przebicia i musi konstruować z ochłapów które google im żuci.
Problem w tym,że w stanach takie chromebooki się dobrze sprzedają... W sumie do facebooka i reddita wystarczy.
Odpowiedz na twoje pytanie jest trywialna. Żeby móc promować swój produkt pod skrzydłami i namaszczenie Google.
Samemu wypromować miniPC, z Linuxem, to może by się udało Samsungowi i Apple, cała reszta nie ma siły przebicia i musi konstruować z ochłapów które google im żuci.
Akurat jeśli o linuksa chodzi z niczym się nie musi przebijać, poza tym Asus mała firemką to akurat nie jest. Zwykły przykład rapsberry pi i jakoś się przebił bez problemu i sprzedał w milionach egzemplarzy. Jest popyt na małe komputerki i jeszcze sporo tortu zostało do podziału.
Odpowiedz na twoje pytanie jest trywialna. Żeby móc promować swój produkt pod skrzydłami i namaszczenie Google.
Samemu wypromować miniPC, z Linuxem, to może by się udało Samsungowi i Apple, cała reszta nie ma siły przebicia i musi konstruować z ochłapów które google im żuci.
Akurat jeśli o linuksa chodzi z niczym się nie musi przebijać, poza tym Asus mała firemką to akurat nie jest. Zwykły przykład rapsberry pi i jakoś się przebił bez problemu i sprzedał w milionach egzemplarzy. Jest popyt na małe komputerki i jeszcze sporo tortu zostało do podziału.
Przebił się, ponieważ było go pełno w mediach, inaczej kupiłaby go garstka.
i gdzie ten sprzet?w większości lezy w szufladach i się kurzy bo do niczego się nie nadaje
to jak z muchami tak?jedzcie gówno.....
@cortex
ale właśnie asus wypromowal eeepc - sam
tyle że trafił w niszę wtedy - i wielkościowo i cenowo
owszem szybko się okazywało że te komputerki to rasowy paździerz w zdecydowanie za wysokiej cenie i niestety wniosków nie wyciągnęli oferują terminal internetowy w cenie normalnego peceta
Problem w tym,że w stanach takie chromebooki się dobrze sprzedają... W sumie do facebooka i reddita wystarczy.
Do Facebooka to raczej Chrome OS nie wystarczy. Przecież czat wideo na Facebooku wymaga zainstalowania wtyczki w przeglądarce (z silnikiem Skype). Chrome OS nie ma obsługi instalowania programów więc będziesz miał okrojonego tego Facebooka. O bardziej złożonych stronach np. z wideo to na Chromebooku można tylko marzyć bo większość takich stron wymaga Silverlight/Mono np. HBO GO, Onet VOD, IPLA itd.
Będziesz dostawał wyselekcjonowane treści, od firm które opłaciły abonament, bo inaczej nie da się ich wyszukać. Niby uproszczony URL w Chrome ma tylko na celu tylko i wyłącznie, by trudnej było potem dotrzeć do tresci, które oglądasz i żebyś automatycznie sięgał do google.
Ciekawe ile osób wie, że Wikipedia w większości jest opłacana przez Google i dlatego właściwie zawsze pojawia się na 1 miejscu. Wolałbym Britanicę alpo PWN'owskie wydawnictwa, ale zanim się do nich dokopię w google....
Bardzo podoba mi się artykuł ponieważ zwraca uwagę de facto na to, że doskonale działają tam tylko i wyłącznie treści dostarczane i zgodne z prywatną wizją korporacji.
to złóż taki mały jak ten
i ładny
Tak, tak, wygląd ma górować nad funkcjonalnościa! Nie musi składać, Gigabyte zrobił to za niego. Instalujesz co chesz. Sprzęt za podobną kwotę jest znacznie 'mocniejszy'.
Moje oczy, zostały porażone.
to złóż taki mały jak ten
i ładny
Tak, tak, wygląd ma górować nad funkcjonalnościa! Nie musi składać, Gigabyte zrobił to za niego. Instalujesz co chesz. Sprzęt za podobną kwotę jest znacznie 'mocniejszy'.
pisal o składaniu
napisałem o nuc - nie musisz mnie uświadamiać
Tak, tak, wygląd ma górować nad funkcjonalnościa! Nie musi składać, Gigabyte zrobił to za niego. Instalujesz co chesz. Sprzęt za podobną kwotę jest znacznie 'mocniejszy'.
pisal o składaniu
napisałem o nuc - nie musisz mnie uświadamiać
Właśnie dlatego, że pisał o składaniu, podałem przykład GB. Dokładasz dysk...którego nie ma w zestawie.
to czemu odpisujesz mi a nie jemu?
@jarecki
zamysł mieli ale to gogle
no i sama idea terminalu
w miejscach publicznych może się sprawdzić nawet z cenzurą i ograniczeniami