
Minął dokładnie miesiąc od debiutu systemu operacyjnego Windows 10. Oprogramowanie to oferowane jest użytkownikom Windowsa 7 i 8.1 za darmo. Microsoft co kilka dni chwali się kolejnymi milionami nowych urządzeń, na których Windows 10 został zainstalowany. W trąby idzie para w słowach "to nasz wielki sukces!". Ich sukces. To prawda. Ja z platformy Windows wysiadam, mimo że jestem z nią od ponad 20 lat. Dość. Wystarczy. Nie chcę być królikiem doświadczalnym, jak w czasach Visty. Nie chcę być świnią w chlewie, jak za czasów Windowsa 8. Tym bardziej nie chcę być mrówką, którą poprzez Windowsa 10 słoń będzie mógł zdeptać w każdej chwili.
Zacznijmy od podstaw, a więc idei stojącej za systemem Windows 10. Windows 10 dla wszystkich urządzeń. Jedna platforma, jedna rzesza, jeden wódz. Świetnie, nawet jeśli odbić się od (przyznaję) złośliwego nawiązania do nazistowskich Niemiec. Spróbujmy inaczej. Jeżeli producent twierdzi, że jego produkt jest do wszystkiego, to mi automatycznie włącza się lampka z napisem "jest do niczego". No i tak jest z systemem Windows 10, który moim zdaniem jest największym zagrożeniem dla komputerów osobistych, jakie te kiedykolwiek widziały. Microsoft od ponad dekady jest spóźniony względem postępów na rynku. Od ponad dekady próbuje rynek dogonić proponując własne, nowe kierunki rozwoju. Zaraz, chwila, ktoś spóźniony chce wytyczać trendy na przyszłość? Zapraszam do systemu Windows Vista, bo to od niego wszystko się zaczęło, a Microsoft od tamtego czasu absolutnie NICZEGO się nie nauczył.
Windows Vista spadł na rynek komputerów osobistych jak kula śnieżna, która zmiotła rynek netbooków, a więc małych, tanich laptopów dla "każdego". Wprowadzono drakońskie metody kontroli, które irytowały większość użytkowników. Wprowadzono nowy interfejs. No cóż. Unowocześnić chciano Lunę z Windowsa XP, tak więc pasek zadań był niebieski, a stał się czarny. Zapamiętajcie ten kolor, bo ta kwestia jeszcze wróci. Windows Vista na komputerach sprzed jego pojawienia się działał najczęściej makabrycznie źle. Usługa SuperFetch niemal dosłownie zabijała dyski twarde, które mieląc, mieląc i mieląc, no i mieląc, tak naprawdę znacząco wydłużały czas do osiągnięcia stanu, w którym Windows Vista był faktycznie "szybszy". Microsoft był na tyle sprytny, aby usługę SuperFetch z Windowsa XP przeprojektować tak, aby Windows Vista buforował dane plików wykonywalnych już po uruchomieniu. To skracało co prawda czas uruchomienia systemu, ale realnie trzeba było po zalogowaniu się jeszcze tak naprawdę długo czekać aby dysk przestał "mielić".
Lecimy po ratunek! Windows 7 był jak plaster, do rany przyłóż. Cóż takiego Microsoft zrobił? Wycofał się z większości irytujących zmian pod maską, które wprowadził w Viście. SuperFetch dopracowano tak, aby nie zamęczał biednych talerzy dysków twardych. Wycofano się z kretyńskiej kontroli wszystkiego, co użytkownik chce zrobić z własnym komputerem. No ale to był 2009 rok. Mówi nam to coś? To dwa lata po pojawieniu się pierwszego iPhone'a i rok przed pojawieniem się pierwszego iPada. Już wtedy zastanwiałem się, kiedy Microsoft zacznie wreszcie realnie myśleć o ekranach dotykowych, bo od czasów Windows XP Tablet Edition, Microsoft był w ciemnej dżungli. Niespodzianka. Windows 7 wprowadził zupełnie nowy, większy pasek zadań, z kwadratowymi znacznikami aplikacji. Ulepszono pogląd zawartości okien, szybkie akcje, itp. Cóż. Microsoft szykuje Windowsa na erę tabletów! Ha! Ależ byłem naiwny.
Przewijamy historię szybko i trafiamy na rynkowy debiut systemu Windows 8. Jakaż to była piękna katastrofa. Microsoft uznał, że wszyscy jesteśmy kompletnymi idiotami i chcemy w naszych komputerach osobistych mieć interfejs rodem ze smartfona z Windows Phone. Uruchamiasz aplikację na pulpicie, w oknie, jak zawsze, ale chcesz uruchomić kolejną i bum, na Twoim ekranie pojawia się zajmujący całą przestrzeń panel z kafelkami. Kafelkami, z którymi tak naprawdę guzik możesz zrobić. Chodzi mi przede wszystkim o to, że pojawił się zupełnie nowy, kafelkowy interfejs, z którym nie współgrało jakieś 99,99999999% aplikacji dla Windows! Poruszasz myszką? Trudno! Próbując zamknąć OKNO na PULPCIE, prawdopodobnie wyskoczy Ci kafelkowy Panel (Charms). No i kogo to w Microsofcie obchodzi? Każdy narożnik pulpitu jest GORĄCY. Kurczę, strach myszki dotykać! Dorzućmy do tego kompletnie nieracjonalne podzielenie ustawień systemowych pomiędzy pulpitowym Panelem Sterowania i kafelkowym "ekranem" Ustawienia. Microsoft uroił sobie, że Windows 8 sprawi, iż rynek nagle zaleją komputery All-in-One z ekranami dotykowymi, no i laptopy z ekranami dotykowymi. To było po prostu oczywiste. Ktokolwiek w firmie z Redmond na coś takiego wpadł, nigdy nie powinien więcej pracować w branży IT. No dobra, ale co z tym i innymi kwestiami zrobiono?
Przed nami Windows 7, ekhm, Windows 8.1. Przypominacie sobie, czym był Windows 7 względem Visty? Wycofaniem się z pewnych zmian, które wyjątkowo irytowały użytkowników. No to mieliśmy powtórkę z rozrywki. Windows 8.1 przede wszystkim dopracowano tak, aby mniej wkurzał użytkowników komputerów. Pozwolono (hura?!) na to aby użytkownik komputera osobistego mógł logować się na PULPIT, a nie do kafelkowego horroru. Pozwolono na wyłączenie części cudownych, gorących narożników. Windows 8.1 był jakby bardziej przyjazny. Brzmi znajomo? Tak, taki był Windows 7. Hmm, co więc teraz? Co dalej?
Sytuacja platformy Windows była kiepska. Najpopularniejszym systemem operacyjnym wciąż pozostawał Windows 7, a Windowsy 8 i 8.1 nawet razem długo ledwo ciągnęły się za starymi już skarpetkami Windowsa XP. Kafelkowa rewolucja się nie udała. Pełnoekranowy Start nie wypalił. Windows Store nie wypalił. Sporo rzeczy nie wypaliło. Co by tu zatem zrobić? Może oddzielić Windowsa tabletowego od pulpitowego? Ha! Marzenia. Microsoft wybrał zupełnie inną drogę i musze przyznać, że marketingowo rozgrywa to niestety nieźle. Windows 10 to powrót (?!) Menu Start i... eee... hmm... tyle. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść wsłuchując się w marketingową narrację Microsoftu w ostatnim półroczu. "Windows który znasz". "Znajomy Windows". Czy aby na pewno? Windows Insiderem jestem od 2014 roku i muszę przyznać, żeod samego początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego czegoś. Tak samo jak w 2005 roku gdy Microsoft ostatecznie zresetował projekt Longhorn i zaczął robić Vistę, czy jak we wrześniu 2011, gdy Microsoft zapowiedział Windowsa 8.
Windows 10 największy chaos w interfejsie użytkownika platformy Windows, jaki ta kiedykolwiek widziała. Nie chcieliście przyjść do kafelków? Żaden problem. Teraz kafelki przylazły do Was! Chcieliście Menu Start? No to macie! Zaraz, moment. Co macie? Macie wybitnie ułomne pod względem personalizacji Menu Start z... kafelkami. Owszem, Microsoft łaskawie dał możliwość usunięcia kafelków z Menu Start, ale to i tak nie zmienia tego, że w 2015 roku nie można zrobić tego, co w 2001 roku było oczywistością - swobodnego przenoszenia elementów Menu Start. Nie ma. Nie da się. No a co z pulpitem? Nowy GUI wywołuje u mnie tylko jedno skojarzenie "ktoś mi Windowsa 3.1 uruchomił w rozdzielczości HD". W Viście wszystko domyślnie miałem czarne, użytkownicy uznali, że to źle. No cóż, po Windowsie 8 i 8.1 czas na zmiany. Teraz wszystko jest domyślnie białe! Teraz na dodatek Microsoft pozwala uruchamiać kafelkowe aplikacje oknach. Kurczę, no gratulacje! Jak zobaczyłem systemowy kalkulator Windowsa 10, zmiękłem. Jak zobaczyłem systemową (też kafekową) przeglądarkę zdjęć, odpadłem. Mam, kurczę, 15-calowego smartfona! Z klawiaturą! Hybrydę jakąś! Pamiętacie co z prawami użytkownika robił Windows Vista? Witamy w przeszłości! Windows 10 odbiera użytkowniki jakąkolwiek kontrolę nad aktualizacjami. Oczywiście, ma to swoje zalety, bo z punktu widzenia Microsoftu zmniejsza się fragmentacja platformy. Z punktu widzenia użytkownika? Ten traci możliwość decydowania o tym, co chce mieć na komputerze. Jeśli dowie się, że jakaś aktualizacja jest trefna, to trudno, nie ma się jak przed nią uchronić. Microsoft może sobie nawet zdecydować o usunięciu Eksploratora plików, jeśli zechce. Użytkownik wersji Home tego nie uniknie. No tak, tak działa "Windows jako usługa".
No ale, kurczę, ten interfejs nie daje mi spokoju. W czasach gdy rynek PC się kurczy (m.in. przez Microsoft), rynek tabletów się kurczy (przez nasycenie), Microsoft "upiększa" Windowsa 10 pod kątem tabletów. No i guzik firmę obchodzi, że robi to też użytkownikom komputerów stacjonarnych czy laptopów. Nie. Wszyscy jedziecie na tym samym wózku. Wio! O Windowsie 8 mówiłem niejednokrotnie, że to przykład schizofrenii, a więc systemu, który udaje, że jest i dla tabletów i dla PC-tów. Windows 10 w tej kwestii niczego nie poprawia. Prowadzi ową schizofrenię na nowe poziomy, tylko poprzez "znajome Menu Start", udaje że jest inaczej. Chcecie się w to bawić, proszę bardzo, ale nie płaczcie za pół roku czy za rok, że na pulpicie macie wszystko tak gigantyczne i tak okrojone, że nie da się z tego korzystać. A do tego Microsoft zmierza. Nie chcieliście rewolucji kafelkowej w Ekranie Start? No to ją będziecie mieli na własnym podwórku - na pulpicie. Windows 10 jest tego zapowiedzią, a kompilacja 10532 potwierdzeniem. To właśnie w niej Microsoft powiększył systemowe menu kontekstowe, ewidentnie pod kątem tabletów. No ale Wam przyjdzie z nich korzystać na... eee... tablecetach? Nawet jeśli z tej konkretnej zmiany Microsoft się wycofa, to nie zmieni to tego, że ujawnia ona wytyczony dla Windowsa kierunek.
Od dziś tyka zegar. Dokładnie miesiąc Microsoft dał na możliwość powrotu do poprzedniej wersji Windows. Mnie to nie dotyczy bo na codziennie użytkowanych komputerach już jakiś czas temu zrezygnowałem z Windowsa 10, który pozostaje jedynie na starszej maszynie, tylko po to abym mógł oglądać ten makabryczny spektakl. Mnie Microsoft nie ma już czym przekonać. Od bycia smartfonem mam... smartfona. Laptop do pracy ma być laptopem do pracy. Laptop do gier ma być laptopem do gier. Tym, a nie królikiem doświadczalnym dla Microsoftu. Darmocha mnie nie przekonuje. Nie, nawet za darmo tego nie chcę. No ale korzystajcie, bo jest za darmo. Mnie to, że jest za darmo, wcale nie dziwi. Jeżeli producent systemu operacyjnego od ponad dekady z wersji na wersję zmienia strategie, wprowadza raz po raz poważne zmiany w interfejsie, co zmusza użytkownika do uczenia się tych samych rzeczy na nowo, to nie jest producentem godnym zaufania. Nie płaczcie, jak w Windowsie 11, czy 10.2, Microsoft całkowicie pulpit wyłączy, bo będzie mieć nową wizję. Teraz korzystacie nie z systemu operacyjnego, a USŁUGI. Microsoft rzucił użytkownikom i producentom komputerów "szach". Akceptując przejście na "usługę", akceptujecie przyjęcie "mata", bo z nowej licencji ucieczki już nie ma, a Microsoft na Waszych komputerach będzie mógł zrobić to, co tylko zechce i to Wy się będziecie musieli dostosować. Ewentualnie będziecie mogli skorzystać z aplikacji Windows Feedback i programu Windows Insider, które teraz postrzegam tylko jako świetnie przygotowany katalizator dla krytyki Windowsa 10. Ma on moim zdaniem kumulować ową krytykę i chronić Windowsa 10 przed jej wypływem do internetu. "Niech się wyżyją w kontrolowanej przez nas aplikacji". I tyle!
Co różni dziś Apple od Microsoftu? Jedno słowo: przewidywalność. Apple od poczęcia OS X wprowadza w nim zmiany stopniowo, bez wprowadzania terapii szokowych, wycofywania się z nich, wprowadza kolejnych, wycofywania się z nich, itd. Ja po prostu mam serdecznie dość tego cyrku zwanego Windowsem.
A co może być ważniejsze w graficznym GUI niż interfejs?!
Ale:
Sa bugi. No co jakis czas zdarzaja sie rzeczy typu odpalam przegladarke ze skrotu na pasku zadan i pojawia sie jej druga ikonka na pasku. Albo kiedy zamykam menedzer zadan to okienko zawiesza sie na pol sekundy (i jest wiecej aplikacji, ktore tak wlasnie reaguja na zamykanie). System czasem nie chce sie zamknac, bo stoi caly czas na ekranie z ta krecaca sie animacja. Skrot do klawiatury ekranowej obok zegara uruchamia klawiature dopiero za drugim razem. I jest tego wiecej. Widac, ze system zostal wypuszczony na predko (po klapie Win 8/8.1) i teraz go jeszcze łatają.
Menu start jest krokiem w dobrym kierunku ale jego czesc klasyczna ma bardzo male mozliwosci konfiguracji. Najbardziej mnie denerwuje to, ze foldery nie sa gorze tak jak w kazdej poprzedniej windzie od 95. Poza tym programy na literke V sa pod U. LOL. A system stawiany na swiezo nie zaden upgrade.
Aktualizacjie automatyczne beda sprawiac problemy. Jak ktos ma system zasyfiony lub w jakis sposob podniszczony to akutualizacje go tylko dobija (tak jak to sie dzialo w starych okienkach) i nie da sie ich wylaczyc w wersji Home. Dobrze, ze mam Pro i sam kontroluje (gpedit.msc da sie zmienic). Poza tym beda tez zbugowane aktualizacje tak jak to sie zawsze dzialo i co wtedy? Choc pewnie Windows Insider zminimalizuje ilosc zlych aktualizacji, bo beda najpierw testowane przez uczestnikow programu.
Windows jako usluga nawet sie nie bede rozpisywal. Krok w bardzo zla strone i generalnie mnie to przeraza. Szpiegowanie bez mozliwosci wylaczenia. Rozumiem szpiegowanie w celu pokazywania nam dostosowanych reklam (a niech sobie zarobia) lub ulepszania obecnych funkcji ale robienie screenow z pulpitu kiedy 'widzimisie' to gruba przesada. Tak samo skanowanie dyskow pod katem nielegalnych plikow i zatrwazajaca ilosc wychodzacych polaczen internetowych nawiazywanych przez sam system (i to czesto do serwerow firm trzecich). Mam nadzieje, ze koncept Windows jako uslugi i szpiegowanie upadna kiedy ludzie naglosnia sprawe i MS bedzie musial sie z tego wycofac (zlinczujmy ich). Rosjanie juz zlozyli pozew. Mam nadzieje, ze wygraja.
Inna sprawa, tak jak napisano w artykule, jest naprawianie kolejnych Windowsow przez MS. Win 7 -> poprawiona Vista. Win 8.1 i 10 -> poprawiona 8. Kiedy oni sie naucza. Od lat wyglada to tak, ze maja w d... klienta.
PS. Odchodzac od rozwazan w artykule, jak to mozlwie, ze nie bedzie Win 11? Skoro, powiedzmy, 70 mln juz ma Win 10, to jak MS na nich zarobi powedzmy za 5 lat skoro juz licencja na system kupiona? Odnawiac ja bedzie trzeba co pare lat? Chyba, ze np. Win 10.1 bedzie platny (jesli bedzie taki system w ogole), czyli jakies DUZE aktualizacje do 10 beda platne...
Koncept menu start jest przecież praktycznie martwy od czasów Visty, kiedy pozbyto się tych koszmarnych zagnieżdżonych jump list (i dobrze). Od tego czasu są tylko dwa sensowne sposoby uruchamiania programów w Windows: przypinanie ikon do pulpitu / paska zadań albo (mój preferowany), sekwencja: win + kilka znaków z nazwy programu + enter (działa jak macowy Spotlight). Obie metody funkcjonują wyśmienicie i tak samo w Vista/7/8.1/10 - nie ma potrzeby interakcji z żadnymi koszmarnymi kafelkami.
Jeżeli w świecie post-XP ktoś jeszcze uruchamia aplikacje przeklikująć się przez menu start, to mówiąc krótko: 'You are doing it wrong'.
Co do samego UI (z punktu spójności i estetyki) to zgoda - straciłem wiarę w MS pod tym względem po tym co nawyprawiali z Win 8. Chociaż 10 jest mimo wszystko lepsza pod tym względem, to przed MS jeszcze długa droga. Generalnie 'brzydki' UI nie ma specjalnie wpływu na komfort korzystania z PC, niesmak jednak pozostaje.
Nie zgodzę się również co do postępującej tabletyzacji, akurat w 10 wprowadzono dużo nowości dla użytkowników pulpitu, chociażby jak:
- Wirtualne pulpity!! (społeczność przecież jęczała o ten feature przez dekady). Polecam zabawy z win + crtl + D / strzałki
- Przyjemny manager okien w stylu macowego Mission Control (win + tab)
- W końcu trochę mniej żenujący wiersz poleceń (cmd): przezroczystość, da się teraz łatwo zmieniać wielkość okna, proste kopiuj-wklej
Do tego masę dobrych zmian pod maską (cześć już była w Win 8). Ogólnie współczuje działowi odpowiedzialnemu za kernel i wnętrze systemu, bo robią naprawdę dobrą robotę ale system jako cały zbiera baty przez to co wyczyniają 'spece' od UI:
- znacznie poprawione zarządzenie pamięcią (mniejsze wymagania RAM), kompresja pamięci (zanim użyty zostanie plik wymiany)
- NTFS spotfix automatycznie monitoruje i naprawia system plików w locie (nie trzeba resetować systemu i odpalać chkdsk)
- DZ12, masa nowych API, natywne wsparcie dla gogli VR
- DISM który działa (w porównaniu 'sfc' i z DISM z Win 7) i automatycznie naprawia uszkodzone pliki systemowe
Co do modelu 'windows jako usługa' -to jak najbardziej mają mój głos. W końcu koniec z fragmentacją, niezałatanymi komputerami, prymitywnym malware - wszyscy będą korzystać z jednej, aktualnej wersji systemu. Rozbudowana telemetria pozwoli MS łatwiej wykrywać, monitorować i naprawiać problemy. Raj dla kogoś kto np. musi użerać się z desktop supportem. Wizja zdecydowanie warta kosztu jakim jest marudzenie kilku power userów i control freaków (którzy przecież mają wystarczającą wiedzę, żeby wszystkie te 'ingerencje' microsoftu sobie wyłączyć - jeśli z jakiegoś dziwnego powodu taka ich wola).
Nieciekawie również wygląda personalizacja tego systemu. Tak jak autor słusznie napisał, kolor okien jest domyślnie biały i nie można go zmienić. Absurd.
No i to menu strat, niby jest ale na siłę wciskają do niego te kafelki. Na szczęście jest start is back, który przywraca menu start z windows 7.
Cały czas czekam na windowsa na desktopy, chyba się nie doczekam.
I tak jak mówiłem na początku: system jest tłem, przyzwyczajam się i skupiam się na ważnych rzeczach zamiast oburzania się. Jednocześnie cieszę się, że inni mają motywację i energię walczyć o to. Chętnie też bym posiedział na Macu coby mieć punkt odniesienia.
Bardzo mi się spodobał fragment z Windows Insider jako katalizatorze dla krytyki systemu – cenne spostrzeżenie!
Nie wiem co Wy piszecie o odpalaniu programów przez Win+sekwencja. U mnie to działa albo ok ale trwa to parę sekund, albo programu nie znajduje w ogóle. Na szczęście jest Launchy gdzie znajduje wszystko momentalnie. Kiedyś nie mogłem się do niego jakoś przekonać a teraz musiałem i... działa świetnie.
Tak więc mamy niezły system, doinstalowujemy parę(naście) darmowych albo i nie aplikacji (i nie mam tu na myśli emulatorów menu start - mi to w 10 specjalnie nie wadzi...) - i system jak marzenie.
Możliwe że przejście na Maca to było by to. Ale ja niestety mam swoje ulubione od lat płatne na dodatek oprogramowanie (Supermemo, Altap Salamander i pewnie jeszcze coś ekskluzywnego by się znalazło) i niestety pomijając koszty to mógłbym na tym wyjść jak Zabłocki na mydle. Możliwe że Supermemo zadziała pod jakimś emulatorem, ale próbowałem tego pod Linuksem i niestety zawsze to jest sztuczne i na siłę. No chyba że faktycznie OSX tak bardzo by mnie zachwyciło. Bo w zasadzie gdyby nie brak natywnego Supermemo i fakt że jeszcze zastanawiam się nad zakupem The Bat! to niewiele mnie trzyma przy Windowsie. Grać nie gram. Ah - zapomniałbym. Musiałbym wydać z 5 kafli na sprzęt
Żartowałem. Tak na serio to kończy się okres próbny i zostaję na W10. Na 12 calowym laptopie system nie wygląda tak źle. Może przyszły rok będzie rokiem zmiany platformy.
I na 90% nie będzie to Linuks którego używam w pracy i o ile konsola jest genialna o tyle reszta już nie koniecznie. Póki co najbardziej byłoby mi żal oprogramowania i mojego kochanego Thinkpada.
Ciekaw jestem jaki art by powstał gdyby MS po prosu do WIN7 walnął obsługę DX12 i nazwał go WIN8. Pewnie przeczytalibyśmy tu że drepcze w miejscu i nic nie robi.... Generalnie jakie kol wiek zmiany w interface nie podobają się ludziom. A mnie win 8 się najbardziej podobał z kafelkami (nie korzystałem z aplikacji kafelkowych w ogóle ale pełnoekranowy start z kaflami rewelacja).
Widzę że nie tylko ja mam takie podejście do najnowszego wynalazku microsoftu. Mam nadzieję że albo poważnie go pozmieniają, albo niech zginie marnie, jak windows 8. Porażka.
Felieton świetny!
Widzę że nie tylko ja mam takie podejście do najnowszego wynalazku microsoftu. Mam nadzieję że albo poważnie go pozmieniają, albo niech zginie marnie, jak windows 8. Porażka.
Felieton świetny!
Nie zginie marnie. Jest za darmo. Niby jak z Androidem, niby jak z iOS, niby jak z OS X. Różnica jest jedna i to przelewa czarę goryczy: Apple i Google nie robią z każdą kolejną wersją systemu operacyjnego rewolucji w UI. Ja chciałbym za Windowsa zapłacić, naprawdę, ale po jednym warunkiem - takim, że on się ode mnie zwyczajnie odp...rzy, przestanie mi bez przerwy włazić w drogę i zmuszać co wersja do uczenia się podstawowych rzeczy zupełnie na nowo.Coraz częściej zaczynam mentalnie łączyć Microsoft z AMD. Jedni i drudzy zdają się nie mieć zielonego pojęcia o świecie, w którym działają i próbują raz w jedną, raz w drugą, raz w trzecią, itd., stronę się rzucić.
Menu Start jako 'nowość' w 2015 roku. Sorry, ale słyszałem to już w 1995 roku.Litości... Może jeszcze Microsoft odkryje Active Desktop z Windowsa 98 na nowo? Nawet twórca Menu Start niedawni wyraził zdziwienie, że jego projekt Microsoft przywraca w 2015 roku. Naprawdę, jakby połączyć pewne kwestie to trudno oprzeć się wrażeniu, że Windows 10 to Windows 3 w HD z Menu Start z Windowsa 95 i kafelkami ze smartfona. Smar, mydło i powidło, jak mawiała moja babcia.
Na smartfonie też wyłączasz aktualizacje aplikacji i systemu? OK, twój wybór. Ale przestań obsmarowywać MS, bo brzmi to przynajmniej śmiesznie spod palców redaktora pclab.
/edit
Poza tym mam wątpliwości, czy kiedykolwiek używałeś Windows 8.1.. Jest tu masa wywodów, z którymi się nie zgodzę, a jak wiadomo ósemkę oczerniają ci, którzy znają ją wyłącznie ze screenów.
Dla mnie Win8 to był Win3.1 Refresh
Ogólnie wiele dobrego powstało w W10... Problem taki, że na każdą rzecz dobrą MS musiał wprowadzić coś złego.
Dla mnie jedną z miar wygody jest 'klikanie', im więcej muszę kliknąć by dojść do jakiejś opcji/coś zrobić tym gorzej. W tym przypadku W10 jest wciąż z tyłu. Gdyby nie Cortana/szukajka byłboby naprawdę źle.
OSX też nie jest do końca fajny, np. 'ogólnie' jest mało wydajny w rzeczach zależnych od GPU. Plusem jest mały pobór energii w IDLE ale tu Intel z MS zrobili duże postępy.
Pozostaje GNU Linux, ten ma bolączki pewne z OSX-a
- soft często portowany po łebkach
- stery nie zawsze działają tak samo sprawnie jak z DXem (choć jeśli program dedykowany jest pingwinkowi to działa o ile zadziała dużo lepiej niż na Macu)
- gorsze zarządzanie energią w IDLE (kto pamięta czasy XP
Naprawdę świetnie się czytało, w większości aspektów w pełni się z Tobą zgadzam, spodziewam się oczywiście że zaraz zostanę zakopany przez lamentującą grupę darmowych beta testerów, którzy aż ślinią się na samą myśl że dostali coś za darmo, szkoda że jeszcze nie wiedzą że ich darmoszka doprowadzi do zagłady.
Bardzo Ci dziękuję za Launchiego - jest genialny
Taka niestety prawda...
do tego przybyło mi po kilka kl/s w grach ( mam kartę od amd )
Ja rozumiem że bezużyteczne kafelki musiały być, bo przyznanie się do błędu oznaczałoby że w MS zaczęłoby się poszukiwanie kozłów ofiarnych i poleciałyby głowy.
Ale nie mogłem znieść tego, że po kliknięciu na Wszystkie programy zamiast drzewiastej struktury katalogów z odnośnikami - takiej jaką zaprojektowali twórcy rozbudowanych programów (np. K-lite codec pack) - wyświetlana jest lista programów z maksymalnie jednym poziomem podkatalogów do których wrzucone są wszystkie odnośniki danego programu.
...zanim gry DX12 staną się standardem to będziemy mieli free upgrade do windowsa 12
Od lat używałem do pracy systemy W2003 (co zabawne nigdy nie było potrzeby reinstalacji systemu!).
W8.1 nie jest taki zły trzeba tylko wywalić śmieci z menu start i przypiąć to co ci jest potrzebne. A to co używasz każdego dnia na pasek startu.
Podniecamy się róznymi sprawami ale proponuje sprawdzić ile startuje na przykład taki Windows NT 4.0 - będziecie w szoku.
PS. A teraz czekam na zalew minusów od urażonych wyznawców szpiegującego Win10
...zanim gry DX12 staną się standardem to będziemy mieli free upgrade do windowsa 12
Nie będziemy mieli bo win10 jest ostatnim systemem
Zaczekajmy co pokaże Vulkan.
Polecam autorowi.
Że niby co najpierw mam ściągać 20GB WIN10, a potem szukać kolejnych 10GB łatek po internecie żeby zrobić z tego coś funkcjonalnie podobnego do WIN7. Panowie szkoda całego wikendu na to, ja chcę pracować, używać komputera, a nie się przy niemu użerać i denerwować. Czasy modowania WINdy mam z dobre10 lat za sobą, ani mnie to już nie bawi, ani nie mam na to czasu. To jest dobre dla nastolatków.
Nawet WIN7 mimo że siedzę na nim już ładne lata, nadal mnie irytuje ze swoim nielogicznym układem. Obecnie Microsoft z sytemu operacyjnego próbuje zrobić interaktywną animacje, tylko po grzyba mi to ? Choć WIN WP9 na mojej LUMI 640 nawet mi odpowiada, choć też ma głupawe zagrywki.
Ogólnie od kilku lat idea M$ wygląda tak. Nie mamy na nic sensownego pomysłu, to robimy tak. Bierzemy farbki moczymy w nich łapki i ciapkamy po ścianie, a nóż nam coś z tego wyjdzie.
Nie rozumiem tylko jednego... Mozna o tym przeczytać w samym tekście, tak jak i w komentarzach - mianowicie chodzi o stwierdzenie, że system jest darmowy .
Tak może pomyśleć tylko laik, lub ktoś naprawdę bardzo naiwny.
Zapewniam, że nie dostajecie niczego za darmo. Żadna, ale to żadna korporacja na to sobie nie pozwoli. To tylko świetne, marketingowe mydlenie oczu. Jak widać, skuteczne
Instalując ten system, generalnie płacicie swoja prywatnością - trzeba mieć na uwadze, że większość osób nie potrafi wyłączyć, lub skutecznie zablokować tzw. telemetrii. No i tutaj pojawia się mały niedosyt tego wpisu, gdyż nie został poruszony temat szeroko pojętej inwigilacji i zestawiony z poprzednimi numerkami.
Jeśli chodzi o interfejs, to w pełni się z autorem zgadzam - jest tragiczny, archaiczny i kompletnie nieprzemyślany. Narzucanie czegokolwiek, to największy błąd wszystkich gigantów rynku IT.
Tyle w temacie.
Tyle w temacie.
Coś w tym jest. Ilość danych jakie Microsoft chce zbierać o użytkowniku jest zatrważająca. Wyłączenie tego w ustawieniach też całkowicie nie blokuje 'gadania' systemu z serwerami firmy.
Co do systemu jako usługi, nie bardzo rozumiem co to znaczy. System jest sposobem interakcji z komputerem. Co tu ma być tą usługą. Myślę i nie rozumiem.
Ogólnie Win10 podoba mi się. Trochę mnie szata graficzna dziwi, bo wygląda prostacko. Przypomina mi lata 90-te. Nowy sposób dostępu do ustawień też jest w porządku. Ciekawe ile osób tak naprawdę interesowało się ustawieniami w Windows. Dla mnie to co było przedtem było koszmarem. Fragmenty tych samych ustawień porozrzucane po systemie. Trudność w dostępie. To co naprawdę dobre było w Windows to 'Zarządzaj...'. Dopiero po pojawieniu się tej opcji można było sensownie sprawdzić parę rzeczy bez żonglowania oknami.
Z tego co widzę to Win10 jest naprawdę w fazie rozwojowej. Taka Beta czy coś. Wydawało mi się wcześniej, że jest w wersji stabilnej, ale po miesiącu pracy i nie jednej opinii, system nadaje się co najwyżej do oddania programistom na pół roku w celu dopracowania. No cóż, chyba jesteśmy królikami doświadczalnymi.
Coś w tym jest. Ilość danych jakie Microsoft chce zbierać o użytkowniku jest zatrważająca.
Dokładnie. Z Windows 10 powoli robi się drugi Android.
Zaczekajmy co pokaże Vulkan.
Dokładnie. Za kilka miesięcy pojawi się SteamOS. Jeżeli uda mu się zdobyć dużą bazę użytkowników to w ciągu kilku następnych lat zaczną się pojawiać pierwsze gry napisane w Vulcanie. Nie zdziwiłbym się jakby Half-Life 3 by napisany w Vulcanie
Co za problem postawić osobny komputer/system tylko do gier na trial Windows 10 Enterprise reinstalowanym co 9 miesięcy? (90 dni triala legalnie można przedłużać maksymalnie trzy razy, a system wyłącznie do grania od którego oczekuje się max wydajności nie problem przeinstalować; wręcz jest to co pewien czas wskazane jako antidotum na zaśmiecanie się Windows, rozwiązanie hurtem trudnych do diagnozowania problemów, oraz np. pozbycie się sprytnego malware, z którym pomimo antywirusów wojna na Windows jest dawno przegrana).
Używam go od ponad 5 lat, przeżyłem z nim kilka aktualizacji i jeszcze żadna nie przebiegła bez problemowo.
Piszesz o małych zmianach w jakimś kierunku, fajna i naiwna krótkowzroczność.
To że niektóre aktualizacje systemu wymuszają wyrzucenie drukarki i zakup nowego to po części można zwalić na producenta... jasne. Jednak to, że część oprogramowania jest po prostu przez Apple pozbawiana funkcjonalności w imię 'intuicyjnej' obsługi? Trochę dziwne. Trochę tak jak jak byś używał MS Office i nagle dostał upgrade, który sprawia że działa jak Works.
A co powiesz na wsparcie urządzeń przez system? Apple co update pozwala Ci zapomnieć o używaniu niektórych sprzętów, np. nie zainstaluje się na starszym laptopie. Niby nic, ale.... oprogramowanie, którego używasz [zwłaszcza od Apple], może zacząć wymagać nowszej wersji.
Ostatnia fajna aktualizacja:
Aby używać Swift 1.2 potrzebny jest nowy XCode, który wymaga conajmniej OSX Yosemite. Zmiana na Yosemite, powoduje że nie da się zainstalować starszej wersji XCode, która jest wymagana do kompilacji na stary iOS 4.3 [tak, są firmy które kupiły 1000 ipodów które nie dostaną aktualizacji do 4.3 i chcą mieć aplikacje pisane właśnie na ten system]. Nie ma innej opcji jak posiadać 2 systemy na raz... super.
Zmiana na Yosemite powoduje, że VMWare wymaga nowszej wersji, która to wymaga nowszej licencji, która to wymaga opłacenia. No ale w sumie dobrze, bo na nowym laptopie, na który właśnie wydałeś kupę kasy będziesz miał Yosemite a na starym zostawisz sobie Mavericks. Przecież posiadanie 2 maców to podwójny bonus do fajności.
Jeżeli polityka Ms Ci się nie podoba, to kierunek w stronę Apple, który obrałeś, jest chyba jakąś pomyłką. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rant dot. aplikacji pełnoekranowych i robienia jednego systemu dla urządzeń przenośnych i stacjonarnych
Zwłaszcza ciekawy los Cię czeka w naszych polskich warunkach, gdzie ogromna rzesza posiadaczy maców ma zainstalowanego windowsa, bo nie są w stanie odpalić aplikacji, których potrzebują
Jestem ubawiony
'Wolę przeżyć szok przejścia na MacBooka' - jasne. Jako swego czasu przesiadkowicz, powodzenia życzę
http://iv.pl/images/05680061972048126268.jpg
http://iv.pl/images/72793139524709789757.jpg
Do tego podczas pisania zjada mi litery, wcześniej nie miałem takiego problemu, więc to chyba nie wina sprzętowa klawiatury!
I pomimo, że mam touchpad multitouch, to Windows nie czyta go jako Precyzyjny Touchpad i nie mam nowych gestów Win10.
Nie wiem czy to wina HP czy MS, w sumie mało mnie to obchodzi, zainstaluję Ubuntu i spróbuję poużywać do końca września, w razie czego reinstall, chociaż nie sądzę.
Pomijając bugi i problemy, to jeszcze to nieszczęsne UI, to wad opisanych w felietonie dodam jeszcze, że menu pod prawym przyciskiem myszy w Edge, Poczta, itp. całkowicie inaczej wygląda niż w aplikacjach klasycznych czy na Pulpicie i brak interakcji jak np. przeciągnij załącznik z nowymi aplikacjami Modern, jak np. Poczta.
Natomiast na plus brak ramek wokół okien i automatyczne dopasowanie się rozmiaru okna po dociągnięciu do prawej/ lewej strony ekranu, zna ktoś sposób żeby mieć to w Ubuntu?
Na OS X chętnie bym przeszedł, ale kupiłem z 2 mies. temu laptopa HP dosyć drogiego i teraz niestety jest za późno na przesiadkę
Zaczekajmy co pokaże Vulkan.
Dokładnie. Za kilka miesięcy pojawi się SteamOS. Jeżeli uda mu się zdobyć dużą bazę użytkowników to w ciągu kilku następnych lat zaczną się pojawiać pierwsze gry napisane w Vulcanie. Nie zdziwiłbym się jakby Half-Life 3 by napisany w Vulcanie
Gabe Novel obiecał że Valve nie będzie pisać 'gier na wyłączność'. Niemniej sytuacja jest taka że HL3, jedna z najbardziej wyczekiwanych gier EVER, potencjalnie mógłby być całkiem mocną kartą przetargową dla SteamOS i API Vulkan.
Wątpię by Valve skusił się na taki krok, ale jeśli MS wciąż będzie kontynuował swoją politykę zadufania i totalnego braku szacunku wobec własnych klientów, kto wie...
Oj ucieszyłbym się gdyby HL3 wyszedł tylko na Mac-a i Linuxa. Taki lekki szok w branży i 'wizerunkowy policzek' dla MS i jego marchewki na kiju w postaci DX był by tu bardzo na miejscu.
Po 2: Dlaczego osobisty wpis Pana Gontarczyka został podlinkowany na stronę główną? W przypadku innych wpisów na blogu się tak nie dzieje. Jakaś prywata? Pracownikowi PcLaba wolno więcej?
Po 3: Forsa się zgadza?
Etatowe hejto-marudy, przesiądźcie się na 'wolne oprogramowanie', OSX, Ubuntu, Redhata, Linuxa, SteamOS, cokolwiek - tylko już potem nie narzekajcie, bo na bank w tych systemach wszystko, zawsze i wszędzie będzie chodziło Wam tip-top. Nic się nie będzie wieszać, aktualizacje będą bezproblemowe, sterowniki zawsze sprawne, a interfejs przepiękny
Cały ten MS-hejt (czy w ogóle jakikolwiek hejt) jest godny pożałowania. Jeszcze dobrze psów nie skończycie wieszać na Apple, a wystarczy, że Mr Gontarczyk walnie ranta na poziomie 'Faktów' i zaraz stado rzuca się na MS, jednocześnie niemal jednogłośnie chwaląc OSX. Szczyty hipokryzji.
PS. Po wieloletnim, wydawałoby się poważnym redaktorze laba spodziewałem się więcej. Każdy miewa gorsze dni, ale może warto się wtedy powstrzymać od pisania, żeby za dużo jadu nie wyciekło.
http://sdp.pl/s/kodeks-etyki-dziennikarskiej-sdp
Pclab należy do mediów, główny newsman jest więc dziennikarzem, i obowiązuje go kodeks, łącznie z obowiązkami a także karami.
http://sdp.pl/s/kodeks-etyki-dziennikarskiej-sdp
Pclab należy do mediów, główny newsman jest więc dziennikarzem, i obowiązuje go kodeks, łącznie z obowiązkami a także karami.
Czyli co każdy bloger to dziennikarz?
Każdy ma prawo do wyrażania własnych opini i jakimiś kodeksami nie strasz ok? Nie tędy droga.
Tyle w temacie.
Jeśli ktoś chce korzystać z 'udogodnień' w stylu dobranych do jego upodobań newsów, reklam itp., usług opartych na lokalizacji, funkcji Continuum itd. to niestety musi liczyć się z tym, że system (=dostawca systemu) zbiera sporo informacji o nim. Tak samo działa to na smartfonach już od lat. Od użytkownika zależy którą drogą pójdzie: wyłączy te funkcje czy będzie z nich korzystał. Mnie w tym wszystkim brakuje tylko jednego: na początku użytkownik powinien być uświadomiony jakie informacje będą zbierane w jakim celu i zapytany czy się na to zgadza. Nie powinno być tak jak jest teraz, że 'szpiegowanie' jest bez pytania domyślnie włączone.
http://sdp.pl/s/kodeks-etyki-dziennikarskiej-sdp
Pclab należy do mediów, główny newsman jest więc dziennikarzem, i obowiązuje go kodeks, łącznie z obowiązkami a także karami.
Nie ośmieszaj się z tym kodeksem. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że autor tej notki nie jest członkiem SDP i ma w nosie regulacje tego zrzeszenia. Tak więc kulą w płot mistrzu.
Poza tym zamiast pisać o 'szoku przejścia na MacBooka' (w zasadzie bardziej by pasowało 'na OS X"
(...)Ostatnia fajna aktualizacja:
Aby używać Swift 1.2 potrzebny jest nowy XCode, który wymaga conajmniej OSX Yosemite. Zmiana na Yosemite, powoduje że nie da się zainstalować starszej wersji XCode, która jest wymagana do kompilacji na stary iOS 4.3 [tak, są firmy które kupiły 1000 ipodów które nie dostaną aktualizacji do 4.3 i chcą mieć aplikacje pisane właśnie na ten system]. Nie ma innej opcji jak posiadać 2 systemy na raz... super.(...)
No błagam Cię, za chwilę wejdzie iOS 9, a Ty oczekujesz, że 4.3 będzie wspierany w najnowszym SDK? Rynek mobilny zbyt szybko idzie do przodu, żeby producenci mogli utrzymywać kompatybilność wstecz o kilka wersji. Poza tym koniecznie musisz użyć Swifta 1.2?
Podniecamy się róznymi sprawami ale proponuje sprawdzić ile startuje na przykład taki Windows NT 4.0 - będziecie w szoku.
Ale co masz na myśli? Nie widzę nic szokującego w uruchamianiu NT 4.0.
...z problemów jakie wymieniłeś ma sens tylko taki, że producenci niskopoziomowego softu typu Parallels czasem wykorzystują premierę nowego OS X, żeby wymusić aktualizację ich produktów. iOS 4.3 nawet nie komentuję, bo bym zaczął być jako programista iOS bardzo nieuprzejmy, natomiast co do aktualizacji OS X – w moim wypadku wszystkie przeszły gładko (od początku nie miałem ani jednej czystej reinstalacji; tyle że na nowym lapku odtworzyłem backup z Time Machine) i co więcej żałuję, że na obecnym MBP (late 2013) tyle zwlekałem z instalacją Yosemite, bo śmiga szybciej i lepiej od Mavericks, a te ranty na niego na necie chyba piszą ludzie, co próbują aktualizacji sprzętu jeszcze z Core 2 Duo. Ponieważ znam od podszewki plus oczywiście jako power user oba środowiska – Windows i OS X – to z pozycji mojego autorytetu podsumuję tak: Istnieje wiele aspektów oceny tychże systemów, ale generalnie zalety pracy na OS X w dużej części polegają na uniknięciu w ten sposób konsekwencji poważnych i nienaprawialnych wad Windows, co mówi samo przez się.
A z innej beczki to żałosne i śmieszne że w 2015 roku taki Total Commander bije funkcjonalnością i szybkością pracy domyślnego exploratora plików o 500%
Gabe Novel obiecał że Valve nie będzie pisać 'gier na wyłączność'. Niemniej sytuacja jest taka że HL3, jedna z najbardziej wyczekiwanych gier EVER, potencjalnie mógłby być całkiem mocną kartą przetargową dla SteamOS i API Vulkan.
Wątpię by Valve skusił się na taki krok, ale jeśli MS wciąż będzie kontynuował swoją politykę zadufania i totalnego braku szacunku wobec własnych klientów, kto wie...
Oj ucieszyłbym się gdyby HL3 wyszedł tylko na Mac-a i Linuxa. Taki lekki szok w branży i 'wizerunkowy policzek' dla MS i jego marchewki na kiju w postaci DX był by tu bardzo na miejscu.
Gabe często zmienia zdanie. Steam OS pierwotnie miał się pojawić w 2014r. Później zmieniono tą datę na 2015. Wczoraj na forum przeczytałem opinię że pojawi się dopiero pod koniec 2016r z powodu chęci dodania Vulcana którego projekt cały czas nie jest ukończony. Pod koniec 2016r biblioteki Vulcan mają być także dostępne jako część Androida 7. Wszystko wskazuje że końcówka przyszłego roku będzie początkiem rozwoju Vulcana na dużą skalę. Gdy Android 7 trafi na większość telefonów oraz Steam OS trafi na sporo PC to zaczną się pojawiać gdy na Vulcana. To kwestia kilku następnych lat. Pierwsze gry powinny pojawić się już w 2017r
Ja mam praktycznie przed sobą W10,7,8.1, Debiana, OS-Xa. W10 nie jest taki straszny po skonfigurowaniu nie taki straszny, a ma parę kluczowych elementów, których nie ma konkurencja.
Co sprowadza do tego, że OSX/Debian to generalnie gorsze substytuty, W7/8.1 alternatywy.
A co może być ważniejsze w graficznym GUI niż interfejs?!
Przepraszam, ale widziałeś tekstowe GUI?
Tyle w temacie.
Jeśli ktoś chce korzystać z 'udogodnień' w stylu dobranych do jego upodobań newsów, reklam itp., usług opartych na lokalizacji, funkcji Continuum itd. to niestety musi liczyć się z tym, że system (=dostawca systemu) zbiera sporo informacji o nim. Tak samo działa to na smartfonach już od lat. Od użytkownika zależy którą drogą pójdzie: wyłączy te funkcje czy będzie z nich korzystał. Mnie w tym wszystkim brakuje tylko jednego: na początku użytkownik powinien być uświadomiony jakie informacje będą zbierane w jakim celu i zapytany czy się na to zgadza. Nie powinno być tak jak jest teraz, że 'szpiegowanie' jest bez pytania domyślnie włączone.
Dlatego że to 'szpiegowanie' a nie 'zbieranie informacji w celach personalizacji reklam' w sposób taktowny i z szacunkiem. Proceder ten dalece przekracza granice zdrowego rozsądku. Win10 prześwietla i wysyła dosłownie wszystko, od treści prywatnych mail-i (co już było wcześniej), zawartości folderu prywatnych dokumentów, prywatnych zdjęć, automatycznie aktywowanego mikrofonu (nawet gdy użytkownik wyłączy), kamery (nawet gdy użytkownik wyłączy), zawsze aktywnego keylogger-a (nawet gdy Search jest nieaktywny). Na koniec MS powie Ci że to konieczne dla działania systemu (no z punktu widzenia NSA to na pewno) oraz 'to dla dobra użytkownika'.
Słowo 'kompromitacja' już nie wystarczy, to wyższy poziom zakłamania i zaślepienia oparty na czarnej magii i ciężkim nałogu żądzy pieniądza, w tym momencie ślepej już na długofalowe skutki.
Choć wygląd nie jest najważniejszy, to ergonomia stanowiska pracy jak najbardziej tak. Po tych wiadrach pomyji jakie dostaje ten zakłamany 'paraOS', na koniec dostaje jeszcze odznaczenie za totalny braku pomysłu na czytelne, ergonomiczne i spójne GUI. Telefon komórkowy z 27-calowym ekranem - tylko dlatego że MS 'ma wizję'.
Valve, Khronos, liczę na Was jak nigdy dotąd.
Co do tego całego 'Start is back' to jest to typowe zagranie marketingowe (znaleźć kozła ofiarnego i go publicznie zlinczować). Windows 8 miał mnóstwo poważnych wad, przede wszystkim niespójny GUI, a w zasadzie 2 GUI w 1, z których trzeba korzystać równocześnie. Jednak wśród ludu najpopularniejsze było narzekanie brak Menu Start, więc je z pompą przywrócili, nie poprawiając większości realnych błedów. Podobnie robi AMD ze swoimi procesorami ('Core is back', choć akurat moduły to jedna z nielicznych dobrych cech ich procesorów - relatywnie duży wzrost wydajności mt przy relatywnie niewielkim wzroście budżetu tranzystorów).
Menu start - kafelki są ok ale: każdy powinien mieć ikonę programu bo teraz można się pogubić co jest co. Lista wszystkich programów jest mało funkcjonalna.
Dalej są okienka, których nie widać na pasku zadań.
Używam go od ponad 5 lat, przeżyłem z nim kilka aktualizacji i jeszcze żadna nie przebiegła bez problemowo.
Piszesz o małych zmianach w jakimś kierunku, fajna i naiwna krótkowzroczność.
To że niektóre aktualizacje systemu wymuszają wyrzucenie drukarki i zakup nowego to po części można zwalić na producenta... jasne. Jednak to, że część oprogramowania jest po prostu przez Apple pozbawiana funkcjonalności w imię 'intuicyjnej' obsługi? Trochę dziwne. Trochę tak jak jak byś używał MS Office i nagle dostał upgrade, który sprawia że działa jak Works.
A co powiesz na wsparcie urządzeń przez system? Apple co update pozwala Ci zapomnieć o używaniu niektórych sprzętów, np. nie zainstaluje się na starszym laptopie. Niby nic, ale.... oprogramowanie, którego używasz [zwłaszcza od Apple], może zacząć wymagać nowszej wersji.
Ostatnia fajna aktualizacja:
Aby używać Swift 1.2 potrzebny jest nowy XCode, który wymaga conajmniej OSX Yosemite. Zmiana na Yosemite, powoduje że nie da się zainstalować starszej wersji XCode, która jest wymagana do kompilacji na stary iOS 4.3 [tak, są firmy które kupiły 1000 ipodów które nie dostaną aktualizacji do 4.3 i chcą mieć aplikacje pisane właśnie na ten system]. Nie ma innej opcji jak posiadać 2 systemy na raz... super.
Zmiana na Yosemite powoduje, że VMWare wymaga nowszej wersji, która to wymaga nowszej licencji, która to wymaga opłacenia. No ale w sumie dobrze, bo na nowym laptopie, na który właśnie wydałeś kupę kasy będziesz miał Yosemite a na starym zostawisz sobie Mavericks. Przecież posiadanie 2 maców to podwójny bonus do fajności.
Jeżeli polityka Ms Ci się nie podoba, to kierunek w stronę Apple, który obrałeś, jest chyba jakąś pomyłką. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rant dot. aplikacji pełnoekranowych i robienia jednego systemu dla urządzeń przenośnych i stacjonarnych
Zwłaszcza ciekawy los Cię czeka w naszych polskich warunkach, gdzie ogromna rzesza posiadaczy maców ma zainstalowanego windowsa, bo nie są w stanie odpalić aplikacji, których potrzebują
Jestem ubawiony
To może masz pecha lub maca z problemami bo ja aktualizuje system regularnie i nie miałem żadnego problemu. A parę latek uciekło od rozejścia z Windą.
Co do XCode to i tak ma realne wymagania, a nie chce mi się wierzyć, że jako deweloper musisz kupić nowego kompa bo nie stać cię na aktualizację vmaware fusion za 250 PLN (po vacie i dochodowym). Choć może masz jakoś inaczej licencję rozpisaną - ja tyle płaciłem ostatnio.
No offence, aa
Właśnie dla takich osób jak Ty, Microsoft ulepił Windowsa 10
Też taki byłem - na szczęście się wyleczyłem
OS X to dla mnie drugi Microsoft - ciężko stwierdzić co jest gorsze
Decyzje : zostaje przy W7, które będzie miało wsparcie do 2020r, oraz traktuje go jako system tylko dla rozrywki. Z resztą migruje na pingwina, jeśli okaże się używalny. I tak sprawdzałem różne dystrybucje, oraz poznawałem bliżej. Instalowałem je na dysku USB, aby nic mi nie mieszały na dyskach z windows. Trwało to trochę czasu, pingwiny pomimo pracy na mało wydajnym systemie dyskowym coraz bardzie mi się podobały. Na koniec kupiłem dodatkowy dysk i zainstalowałem wybraną dystrybucję normalnie. Czy da się całkowicie uciec od windows? Na razie nie. Oporne aplikacje są uruchamiane na wirtualce, ale to nie jest dla mnie codzienność.
I system działa dość spoko, rewolucji żadnej nie ma, ale też nie ma tragedii. Pewnie na tablecie bardziej bym docenił.
Wstawki o Viście też nie bardzo rozumiem. Vista wyszła za szybko na za słaby sprzęt i miała dużo niedoróbek na początku. Jak ktoś teraz na współczesnym kompie zainstaluje Vistę SP2 to nie będzie działała wolniej do tego magicznego błyskawicznego Windowsa 7.
Ale to w sumie i tak nic. Pamiętam jakie było wszechobecne psioczenie w internetach na Windowsa XP który był zupełnie odsądzany od czci i wiary przez wszystkich
http://bgr.com/2015/08/28/windows-10-featu...ng-windows-7-8/
Koncept menu start jest przecież praktycznie martwy od czasów Visty, kiedy pozbyto się tych koszmarnych zagnieżdżonych jump list (i dobrze). Od tego czasu są tylko dwa sensowne sposoby uruchamiania programów w Windows: przypinanie ikon do pulpitu / paska zadań albo (mój preferowany), sekwencja: win + kilka znaków z nazwy programu + enter (działa jak macowy Spotlight). Obie metody funkcjonują wyśmienicie i tak samo w Vista/7/8.1/10 - nie ma potrzeby interakcji z żadnymi koszmarnymi kafelkami.
Piszesz że tragizuję, ale jednocześnie podzielasz mój pogląd. Tak, Menu Start jest martwe. No i powinno zniknąć! Przypinanie ikon do pulpitu i paska zadań? Zwróć uwagę na to, że właśnie z tego względu uważałem Windowsa 7, względem Visty, za krok w dobrym kierunku. Pasek zadań to był punkt skupienia da siódemki,o tym napisałem, ale Microsoft zmienił wraz z Windowsem 8 strategię i na tym poległ. Teraz zamiast wrócić do idei rozbudowanego paska zadań, a więc czegoś na wzór Docka z Apple OS X, Microsoft wrócił do idei z 1995 roku, a więc na nowo odkrył Menu Start z funkcjonalnością na takim samym poziomie (nie licząc dorzuconych na boku kafelków), o ile nie gorszym.
Wcale nie zdziwię się, jak za parę miesięcy Microsoft oznajmi światu, że mamy rok 1998, a więc Menu Start zostało wzbogacone o możliwość swobodnej modyfikacji nazw folderów, wpisów, czy przenoszenie ich. Tak, to wprowadzono w systemie Windows 98 i Windows 95 OSR 2 z Internet Explorerem 4, który zmieniał systemowego shella (GUI).
Sorry, ale ja rok 1995 i 1998 już raz przeżyłem, w tym przypadku jeśli chodzi o Windows, no i nie widzi mi się odkrywanie tego samego po raz drugi, jako rewolucji w Windows. Co teraz? Satya Nadella nadstawi się na torta, jak Bill Gates, który w tamtym czasie takowym oberwał w twarz? Moje zdanie jest proste: Microsoft poprzez GUI Windowsa 10 cofa rynek PC o 20 lat. Dokładnie o 20 lat. Do 1995 roku, do którego jedynie dołożono 'hade', no i parę nowości po drodze, z których Microsoft też się wycofuje (biblioteki, ulubione foldery, itp.).
(...)
Jeżeli polityka Ms Ci się nie podoba, to kierunek w stronę Apple, który obrałeś, jest chyba jakąś pomyłką. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rant dot. aplikacji pełnoekranowych i robienia jednego systemu dla urządzeń przenośnych i stacjonarnych
Zwłaszcza ciekawy los Cię czeka w naszych polskich warunkach, gdzie ogromna rzesza posiadaczy maców ma zainstalowanego windowsa, bo nie są w stanie odpalić aplikacji, których potrzebują
Jestem ubawiony
Apple było w to zaangażowane wcześniej niż Microsoft, to prawda. I to jest punkt dla Apple. Kwestie które opisałeś w wyciętej przeze mnie części wpisu znam, choć mógłbym z nimi trochę dyskutować. Skupiłeś się na kwestiach mocno technicznych, które nie dotyczą przeciętnego użytkownika, który wśród używanych aplikacji ma przeglądarkę internetową, edytor grafiki, komunikator(y), klienta poczty, czy gry. Ja Windowsa mam dość nie dlatego, że Windows 10 ma Api dla VR czy DirectX-a 12. Ja mam dość rzucania się od ściany do ściany, jeśli chodzi o to, z czym przeciętny użytkownik ma do czynienia na co dzień - z interfejsem użytkownika, który raz jest pecetowy, raz tabletowy, raz quasipecetowy, raz smartfonowy z naleciałościami sprzed 20 lat.
(...)
Jeżeli polityka Ms Ci się nie podoba, to kierunek w stronę Apple, który obrałeś, jest chyba jakąś pomyłką. Zwłaszcza jeżeli chodzi o rant dot. aplikacji pełnoekranowych i robienia jednego systemu dla urządzeń przenośnych i stacjonarnych
Zwłaszcza ciekawy los Cię czeka w naszych polskich warunkach, gdzie ogromna rzesza posiadaczy maców ma zainstalowanego windowsa, bo nie są w stanie odpalić aplikacji, których potrzebują
Jestem ubawiony
Apple było w to zaangażowane wcześniej niż Microsoft, to prawda. I to jest punkt dla Apple. Kwestie które opisałeś w wyciętej przeze mnie części wpisu znam, choć mógłbym z nimi trochę dyskutować. Skupiłeś się na kwestiach mocno technicznych, które nie dotyczą przeciętnego użytkownika, który wśród używanych aplikacji ma przeglądarkę internetową, edytor grafiki, komunikator(y), klienta poczty, czy gry. Ja Windowsa mam dość nie dlatego, że Windows 10 ma Api dla VR czy DirectX-a 12. Ja mam dość rzucania się od ściany do ściany, jeśli chodzi o to, z czym przeciętny użytkownik ma do czynienia na co dzień - z interfejsem użytkownika, który raz jest pecetowy, raz tabletowy, raz quasipecetowy, raz smartfonowy z naleciałościami sprzed 20 lat.
Z całym szacunkiem do kolegi BusteR'a ale jego doświadczenia są niecodzienne. Wielu dziennikarzy radzi sobie nie tylko na macu - co niektórym wystarczy ipad - tak to prawda - ipad.
Jeśli chodzi o ilość programów (programów nie gier - tu też jest steam) to jest tego zdecydowanie więcej niż na pc. Poza tym możesz sobie pisać na dowolnej zaufanej maszynie przez swoje konto icloud (gdybyś zapomniał lapka).
Mi przesiadka zajęła jakieś 0,5h. Nie wiem czy to jakiś szczególny wynik, ale jest wielu blogerów na stronach których można poczytać 'co i jak'.
Poza tym kompletnie nie rozumiem flame'ów nt. systemów - co za różnica na jakim systemie siedzisz skoro jest skrojony do twoich potrzeb. Jak trzeba to używa się unixów, linuxów czy czego tam jeszcze chesz - na upartego możesz potrzebować OS Warp.
Windows jest standardem dla graczy i dopóki nie będzie dopracowany API Vulcan to tak może wciąż być. Jeśli Vulcan (aka Mantle CD) okaże się sukcesem to główna siła napędowa Microsoftu nieco osłabnie. Tak - rozumiem pc+xbox=ultimategamemachine ale nie takie firmy padały - pamiętacie Novell'a?
pozzdro, aa
@BusteR: Możesz to rozwinąć:
'...Zwłaszcza jeżeli chodzi o rant dot. aplikacji pełnoekranowych i robienia jednego systemu dla urządzeń przenośnych i stacjonarnych...'
Dlaczego?
Serio pytam. Obecny OpenGL działa przecież na Linuksie dobrze i ma możliwości zbliżone/większe niż obecny DirectX. Dlaczego niby Vulcan który będzie miał możliwości zbliżone/większe niż nowy DirectX miałby zrobić jakąś wielką różnicę?
Zwłaszcza, że na ostatecznego Vulcana sobie jeszcze poczekamy, a ze wsparciem sprzętu też jeszcze chyba nie ma jakichś super jednoznacznych deklaracji.
Dlaczego?
Serio pytam. Obecny OpenGL działa przecież na Linuksie dobrze i ma możliwości zbliżone/większe niż obecny DirectX. Dlaczego niby Vulcan który będzie miał możliwości zbliżone/większe niż nowy DirectX miałby zrobić jakąś wielką różnicę?
Zwłaszcza, że na ostatecznego Vulcana sobie jeszcze poczekamy, a ze wsparciem sprzętu też jeszcze chyba nie ma jakichś super jednoznacznych deklaracji.
...ponieważ OpenGL działa tragicznie od systemu do systemu i od producenta do producenta. Są problemy ze sterownikami, z ich licencją, wydajnością, itd.; to bajzel, którego jak dwie ostatnie dekady dowiodły nie da się ogarnąć. Vulkan to inna historia - relatywnie prosty driver, wymagane ustandaryzowane testy kompatybilności, przewidywalna wydajność, ba – nawet ma wyjść implementacja OpenGL na Vulkan, która w końcu ma szansę dobrze działać niezależnie od sprzętu i softu. Myśl o tym w ten sposób: DirectX dotąd dawał developerom przewidywalność jeśli chodzi o kompatybilność i wydajność ich kodu; DX12/Vulkan zmieniają ten paradygmat i jeśli nic po drodze się nie schrzani, to po raz pierwszy w historii możemy zobaczyć masowy wysyp gier, które pod nie-Windows będą działać równie dobrze, co do tej pory praktycznie było niemożliwe z powodu w/w bajzlu. Lepiej późno niż wcale, akurat zdążyli na prawdopodobnie definitywny koniec okresu świetności PC
Poza tym zamiast pisać o 'szoku przejścia na MacBooka' (w zasadzie bardziej by pasowało 'na OS X"
1. Zachowywałbym dystans, gdyby tylko Windows 10 przestał mnie napastować powiadomieniami, które GUZIK dla mnie znaczą. Gdybym mógł wyłączyć cholernego Defendera, nie instalować innego antywirusa i mieć SPOKÓJ!. Nie, Windows 10 będzie mi przypominać, że jestem zagrożony, jak dziecko w mgle, a ja nie mogę tego powstrzymać. Nie, dla Windowsa 10 ja, użytkownik, jestem idiotą, którego Windows 10 będzie co rusz pouczać, jak ma zyć.
2. W dupie mam to ile mi mali przyszło na kaflu. Mój 15-calowy laptop służy do tego, że jak JA CHCĘ, to sprawdzę ile mam maili na poczcie. zyjemy w erze Internetu i klik i mam maile - po kiego grzyba mi na laptopie jakiś kafelek? Jak system operacyjny chce mnie poinformować o nowym mailu, to niech to robi w jakoś spójny i normalny sposób, a nie oczekuje ode mnie, że ja jakieś kafle będę oglądać.Ja nie mam czasu na pindolenie się z kafelkami w Starcie. Centrum Powiadomień w Windows 10 tego 'nie umi', ale informować o kompletnych pierdołach potrafi, prawda?
3. Dla przeciętnego usera Windows, OS X to jest czarna magia, ponoć nie do ogarnięcia.
Przesiadłem się 8 miesięcy temu, połowicznie, bo ciągle mam MacBooka Pro. I ŻAŁUJĘ, że się przesiadłem. Myślałem - będzie nieźle. Oczywiście, pracować się da, ale styl tej pracy jest dołujący. Nie mam siły wymieniać niedoróbek, które sprawiają, że moje siły zużywam na walkę z systemem, zamiast na produktywną pracę. Dla mnie Windows 10 to kuriozum. W macOS mnóstwo rzeczy jest pod ręką, są tam, gdzie ich szukam, jest logika, oszczędność, minimalizm, poza tym system po prostu działa.
Dlaczego np. po dwóch aktualizacjach nie pojawiło się okno logowania? Niezła niespodzianka. Dlaczego po uśpieniu i wybudzeniu systemu znikają pewne ikony? Dlaczego te same programy na czteroletnim MacBook Pro działają szybciej niż na półrocznej, wypasionej dwuprocesorowej maszynie z mnóstwem RAMu, tylko z Windows 10...? Ile jest tak naprawdę Paneli Sterowania w Windows, dlaczego wśród nich taki bałagan i chaos?
Głupi błąd z brakiem wygładzania czcionek w oknach eksploratora, podczas gdy np. w menu kontekstowym wygładzanie jest. Wygładzanie pojawia się po zmianie skalowania i przelogowaniu, ale już po przeładowaniu systemu znów znika. Nie pomagają zmiany w Rejestrze, programiki do zmiany wielkości czcionek. Mam obok siebie monitor z Windows oraz macOS i na ten drugi chce się patrzeć, chce się tam pracować, a Windows wygląda paskudnie.
Kuriozalne wyszukiwanie, tak bardzo przyspieszające pracę, o ile po prostu działa, a jeszcze jeśli doda się do niego trochę przemyślanych skrótów, jest nieocenione, jak w macOS.
Życzę każdemu, kto chcę się skoncentrować na pracy, a nie na poprawianiu systemu, żeby popracował na Macu. To jest bardzo dobre doświadczenie zobaczyć, jak może być skonstruowany system, w którym uwzględnia się potrzeby użytkownika.